wtorek, 12 sierpnia 2014

MotoTrip V - Albania 2014


START 15.08.14


Polska-Czechy-Słowacja-Węgry-Chorwacja-Czarnogóra-Albania-Grecja-Macedonia-Serbia-Węgry-Słowacja-Czechy-Polska  16 dni - 5000 km


Dzień wyjazdu godzina 8.30 - Lechu już dotarł i ma najechane  + 50km - cel na dziś Balaton czyli jakieś 700 km, dobrze, że nie wiedzieliśmy wtedy, że zrobi się z tego ponad 840 km w pierwszym dniu


Zazwyczaj na południe Europy pchamy się przez Boboszów lub Germanię...


...w tym roku postanowiliśmy przetestować nową drogę, przez autostradę A1 w kierunku Ostravy.


Granica z Madziarami - bez zmian, zawsze taka sama. Ale fotka pamiątkowa musi zostać pyknięta.


Cseszneki vár na Węgrzech- mam do tego miejsca wielki sentyment, gdyż w 2008 roku odbywaliśmy tędy nasz 
  I Mototrip do Chorwacji...


...lecz wtedy tego smutnego memoriału jeszcze nie było... szkoda, że taki ładny :(


Pierwszy podczas tej podróży kontakt z Adriatykiem. Na wysokości Senj rozpoczynamy naszą podróż Magistralą Adriatycką czyli ponad 1000 km wzdłuż wybrzeża Chorwacji, Bośni, Czarnogóry, Albanii aż do Grecji


Ze zmiennym szczęściem pokonujemy pierwsze kilometry magistrali, czasem słońce czasem deszcz...


lub odwrotnie ale nie ma to nic wspólnego z nudnym boliłudem. Było ekscytująco jak w filmach z National Geographic - na zdjęciu Cepen w Karlobagu


Pierwszy postój Adriatycki wypadł raczej spontanicznie... zatrzymaliśmy w Tribanj i zostaliśmy na piwko i na dwa oraz na trzy.


Aneks kuchenny z widokiem na morze.


Rano kontynuujemy dalszy ciąg podróży. Cel na dziś Bośnia.


...tak kontynuujemy, że raczej leżymy niż kontynuujemy...


Lecz gdy w końcu udało się wyruszyć dalej na południe


widoki z Magistrali miażdżyły nam orzechy na głowach


W trzecim dniu naszej podróży planowaliśmy dotrzeć jak najbliżej Dubrownika...


... mając w założeniu przemieszczanie się tylko właśnie Magistralą Adriatycką...


...bez autostrad, aby nie stracić ani kawałeczka z widoku chorwackiego wybrzeża... 


...Magistrala Adriatycka w Chorwacji to droga nr 8, biegnąca wybrzeżem Morza Adriatyckiego w Chorwacji. Droga jest fragmentem trasy europejskiej E65.


Za czasów istnienia Socjalistycznej Federacyjnej Republiki Jugosławii mianem Magistrali Adriatyckiej określano również czarnogórską część trasy europejskiej E65, aż do granicy z Albanią.








Pierwszy przymusowy przystanek musieliśmy zrobić w Sopocie...


...pech sprawił, że Lechowi urwała się dźwigienka przełącznika od kierunkowskazów...


...możecie nie wierzyć, ale resztę Europy przejechał w klasycznym stylu, sygnalizując zmiany kierunków przez wyciągnięcie odpowiedniej ręki.


Na zdjęciu most autostradowy na rzece Krka koło Šibenika


oraz port miejski w Šibeniku 








Kontynuując podróż wzdłuż Magistrali Adriatyckiej docieramy do Splitu,


widocznego na zdjęciu w głębi . Split przejechaliśmy tzw tranzytem udając się dalej na południe...


... przez słynący ze spływów rzeką Cetiną oraz górującą nad miastem twierdzą piratów Omiś


Ta część Magistrali Adriatyckiej pomiędzy Splitem a Podgorą jest moim ulubionym odcinkiem...


...po prawej stronie lazur Adriatyku a po lewej monumentalny masyw Alp Dynarskich czyli góry Biokowo.


Podgora. Kolejne chorwackie miasteczko nad Adriatykiem. Miasteczko, które darzę olbrzymim sentymentem, ponieważ tutaj, najdalej na południe Chorwacji dotarliśmy w 2008 roku podczas naszego pierwszego Moto Tripu po Europie. 


Do granicy Chorwacko-Bośniackiej dotarliśmy późnym popołudniem, dnia trzeciego. Bośnia posiada tylko kilka kilometrów wybrzeża adriatyckiego...


...przy którym leży jedyny nadmorski kurort Neum.


W planach naszej podróży mieliśmy całodzienne zwiedzanie Dubrownika. Ponieważ ceny noclegów w okolicy Perły Adriatyku osiągają kosmiczne ceny...


Postanowiliśmy założyć naszą bazę wypadową na Dubrownik właśnie w oddalonym o 60 km Neum.


Ceny noclegu, jedzenia, piwa dużo niższe od chorwackich lecz widok na zatokę ustępuje widokom dalmatyńskich chorwackich plaż. Aczkolwiek jako baza wypadowa na Dubrownik godna polecenia. Nocleg w Neum można bardzo łatwo znaleźć, przy głównej trasie przez miasto stoją stacze, którzy oferują apartamenty za ok 40 euro, cena oczywiście do stargowania.


Dubrownik, a raczej most wjazdowy do tego mitycznego miasta.


Dubrownik to jedyne z chorwackich miast do którego nie dotarliśmy podczas naszych podróży, aż do tej pory


Na samym początku wrażenie sprawiło na nas potężne obwarowanie dubrownickiej twierdzy.

...twierdzy, którą koniecznie należy zobaczyć z okalających stare miasto murów miejskich



Wstęp na mury to koszt około 100 kun za osobę...


...lecz w naszej opinii to jedyny słuszny sposób na zobaczenie tego cudownego miasta...


...kiedyś jednego z najważniejszych ośrodków handlu europejskiego...


...a w dzisiejszych czasach głównego centrum bałkańskiej turystyki.





Kolejnym krajem, który otworzył swoje wrota przed nami to Montenegro, Czarnogóra...


która przywitała nas swoim największym skarbem...


Zatoką Kotorską, znaną jako Boka Kotorska.


 Zatoka Kotorska to zatoka w południowej części Morza Adriatyckiego
Nazwa "boka" pochodzi z włoskiego słowa bocca oznaczającego usta, bowiem z lotu ptaka zatoka przypomina usta


Nad zatoką leżą m.in. średniowieczne miasta Kotor i Perast oraz pamiętające czasy antyczne Risan. Miejscowości te wraz z całym krajobrazem Zatoki Kotorskiej przypominającym fiordy północy, został w 1979 r. wpisany na Listę UNESCO. 


W rzeczywistości zatoka nie ma charakteru fiordu (zalanej doliny polodowcowej), ale riasu (zalanej doliny rzecznej).W Zatoce Kotorskiej znajduje się 7 wysp.


Pomiędzy miejscowościami Kamenari (na zachodzie) a Lepetane (na wschodzie), w cieśninie Verige, znajduje się przeprawa promowa, będąca częścią drogi krajowej M2. Stale kursujące promy umożliwiają przeprawę zarówno samochodów (odpłatnie) jak i ludzi (bezpłatnie).


Zatokę Kotorską można pokonać na kilka sposobów. Promem lub objechać ją kilkoma trasami. Najbardziej znana i popularna jest trasa wzdłuż wybrzeża.
My jednak zdecydowaliśmy się wjechać na otaczające ją góry aby wzbić się na wysokość umożliwiającą podziwianie przecudnych widoków i zjechać na dół pasterską ścieżką, która z powodu okalających przepaści i braku barierek przyprawiała nas o dreszcze, lęk wysokości.





Łezka nam się w oku zakręciła gdy na jednym z zakrętów pojawił się dobrze nam znany malers, maluch, kaszlak ale na zagranicznych blachach


Kolejną miejscowością leżącą wzdłuż Czarnogórskiego wybrzeża, którą odwiedziliśmy była Budva.


Z Budvy, wspieliśmy się na okalające ją wzgórza i jadąc poprzez Podgoricę zmierzaliśmy w kierunku...


celu naszej podróży, granicy z Albanią.


Kraj, który określany jest jako skansen Europy, kraj wszechobecnych Mercedesów i bunkrów.


Kraj, w którym nie obowiązują przepisy ruchu, drogowego, w którym zamiast kierunkowskazów używa się klaksonu a na autostradach są ronda.


Z tym zdjęciem związana jest pewna anegdota. Tuż obok jest bank, do którego udałem się w widocznym stroju celem wymiany dewizy.  Po wejściu do lokalu podszedł do mnie ochroniarz, wskazał na drzwi wziął mnie pod rękę i wywalił za drzwi, zdziwiony wróciłem ponownie tłumacząc mu, że chcę wymienić Euro na ichniejsze Leki, bez zrozumienia zostałem z krzykiem ponownie wystawiony za drzwi.Gdy po raz trzeci pojawiłem się w drzwiach, z kolejki bankowej wyrwała się osoba mówiąca po angielsku, która uświadomiła mi, że oni boją się, że w tym stroju i z kaskiem będę chciał obrobić bank...


Po przekroczeniu granicy z Albanią udaliśmy się do miasta Shkoder, Największego ośrodka gospodarczego i kulturalnego w północnej części Albanii.


Ogromnym problemem było znaleźć w tym mieście nocleg. Dłuższą chwilę jeździliśmy przez Szkodrę aby znaleźć jakiś hotel.
W końcu udało nam się znaleźć nocleg w motelu na stacji benzynowej.


Albania z perspektywy infrastruktury drogowej pozostaje bardzo daleko w tyle za krajami Europy...


... ci co narzekają na nasze drogi oraz przepisy ruchu drogowego, powinni odwiedzić Albanię i przejechać się po krajowych albańskich drogach...


...poznać ich przepisy oraz zwyczaje. Kto ma klakson ten ma władzę i pierwszeństwo.


Górskie tereny Albanii są niedostępne dla turystów z powodu braku infrastruktury drogowej, 


Albania uczy się dopiero turystyki, ogromnym walorem tego kraju jest wybrzeże, na którym skupia się cała turystyka.


Durres - Pasaż Handlowy...


...oraz myjnia samochodowa...


...żeby nie było, 500 lek to w przeliczeniu 15 zł. Ale fajnie jest mieć tyle pięćsetek :)


Piaszczysta plaża we Vlorze.


Po wyjeździe z Vlory zaczyna się najbardziej malownicza droga w Albanii, Droga SH8, prowadząca aż do Sarande. Początkowo trasa oddala się od wybrzeża i zaczyna wspinać na okoliczne szczyty Narodowego Parku Llogara bardzo krętymi serpentynami,


...aby po drugiej stronie runąć prawie pionowo do morza z wysokości 1540 m n.p.m 


Zjazd z gór Çika nie należy do najtrudniejszych, lecz z powodu leżącego na asfalcie materiału skalnego,


...puszczonego samopas bydła, oraz niezliczonych zakrętów...


może przyprawić czasami motonitę o szybsze bicie serca.


Jednak warto, a nawet trzeba znaleźć czas aby przystanąć na chwilę w jednym z punktów widokowych


odpocząć chwilkę, zrobić kilka dobrych fotek i nasycić się tym niesamowitym widokiem malowniczej albańskiej drogi SH8


Z przełęczy Çika po raz pierwszy udało nam się dostrzec na horyzoncie zamazaną za mgłą solną grecką wyspę Korfu.


Wszechobecni w całej Albanii  uczestnicy ruchu drogowego,


 czasami miałem wrażenie, że lepiej znający się na przepisach ruchu niż kierowcy niektórych mercedesów.


Z góry bardzo dobrze było widać różnicę pomiędzy plażami w Albanii a tymi w Chorwacji, albańskie były po prostu piaszczyste i puste.  


Słońce powoli zmierzało ku zachodowi a nasza podróż do albańskiego celu miasta Saranda też zmierzała ku końcowi...

Pozostało nam znaleźć jeszcze jakieś lokum w Sarandzie na najbliższe kilka dni. Saranda miała zostać naszą bazą wypadową oraz miejscem odpoczynku po 6 dniach podróży.


... im bliżej tego chyba największego kurortu wypoczynkowego w Albanii , tym więcej takich widoków...



Podmiejskie slumsy bardzo kontrastują z nowymi hotelami, apartamentowcami i willami znajdującymi się w centrum Sarandy.


Znalezienie noclegu, nie sprawiło nam większego problemu, widok naszych załadowanych maszyn z polskimi flagami, wzbudzał bardzo duże zainteresowanie...


...ludzie sami podchodzili do nas proponując nam swoje hotelarskie usługi. Udało nam się wynająć całe mieszkanie, 3 pokoje, salon, kuchnia, łazienka, taras z widokiem na morze i wyspę Korfu za 50 euro za dobę. Warunki naprawdę pierwsza klasa, mieszkanko świeżo po remoncie, wyposażone w klimatyzacje i wszystkie potrzebne do mieszkania akcesoria.


Ceny w Albanii można spokojnie określić mianem, "dwa razy taniej niż w Chorwacji, Grecji, Włoszech" Owoce, napoje, alkohol, artykuły spożywcze dostępne na każdym kroku w lokalnych marketach i małych sklepikach w niskiej cenie, koszt obiadu dla dwóch osób z piwkiem to na polskie jakieś 30 zł, czyli tyle ile musimy zapłacić w Chorwacji za spaghetti lub omleta.


Hodowla ostryg w Parku Kombëtar i Butrintit po drodze do Ksamil


Ksamil - to niewielka miejscowość turystyczna położona kilka kilometrów na południe od Sarandy. Jej umiejscowienie w niewielkiej zatoczce z czterema malutkimi wyspami powoduje, że Ksamil stało się Mekką dla turystów. Tłumy turystów przybywają tutaj autobusami, samochodami z pobliskich okolic a nawet samej Grecji oddalonej od Ksamil o kilka kilometrów. Fenomen tego miejsca sprawia, że aby znaleźć skrawek wolnej plaży trzeba tam przybyć wcześnie rano. My przybyliśmy zdecydowanie za późno. Nie było gdzie zaparkować motocykla.


Typowa "albańska maniana drogowa". Dziura w moście, zalana asfaltem, który roztopił się i spłynął.


Wszechobecny pył powodował, iż motocykle po jednym dniu jazdy czy nawet postoju na ulicy były siwe. Dlatego w Albanii na każdym kroku można spotkać myjnie samochodowe.


Jeżeli chodzi o wymianę waluty, można bez problemu zrobić to w lokalnych bankach, wymienić w kantorze (ten widziałem tylko w Sarandzie) jednakże zapłacić kartą nie możemy nigdzie, nawet na stacji paliw.


Saranda ma bardzo ładną plażę publiczną, jest ona żwirowa ale bardzo czysta. Dodatkowo za darmo można pobrać sobie parasol plażowy.


Miasto żyje swoim życiem, rano sklepikarze otwierają sklepy, cysterny dowożą wodę do budynków (budynki nie są podłączone do sieci miejskiej tak więc czasami nie ma wody, albo prądu) po południu ludzie leżą na plażach albo jedzą na obiad, ale Saranda ożywa tak naprawdę wieczorem, główny deptak staje się oświetlony gdyż wzdłuż niego zostają rozkładane stragany z pamiątkami, z fastfoodami, watą cukrową, naleśnikami młodzież ze stolicy jeździ w tą i z powrotem swoimi starymi mercedesami bawiąc sie przy tym, wesoło śpiewając lub słuchając głośno muzyki. Całe rodziny uczestniczą w tej wielkiej wieczornej imprezie, która chyba należy tutaj do tradycji.


Któregoś dnia skusiliśmy się do odbycia wycieczki do oddalonych o około 200 km greckich meteorów.


Meteory do wznoszące się na 540 m skały z piaskowca i zlepieńca...


...na szczytach których zbudowane zostały prawosławne klasztory, monastyry


Obecnie część klasztorów dostępna jest dla zwiedzających, zbudowano dla nich schody i pomosty,


... jednakże początkowo, wszystko, łącznie z ludźmi wciągane było do klasztoru na linach.


Aby zwiedzić klasztory, należy mieć odpowiedni strój: długie spodnie dla mężczyzn, spódnica zakrywająca kolana i zakryte ramiona dla kobiet.




















Kontrola na przejściu granicznym Albania - Grecja jest bardzo dokładna i wnikliwa...


zostaliśmy dokładnie wypytani o cel naszej podróży, zawartość bagażu, czym się na co dzień zajmujemy. Spowodowane jest to tym, że z Albanii przemycana jest do Grecji i do UE znaczna ilość Konopi, papierosów, alkoholu. 


Na powrót do Polski pozostawiliśmy sobie 3 dni. Do przebycia w tym czasie prawie 2000 km. Powrót zaplanowaliśmy przez Grecję, Macedonię, Serbię, Węgry, Słowację, Czechy.


Przez Grecję i Macedonię przedostaliśmy się autostradowo, problemy zaczęły się w Serbii, gdzie skończyła się autostrada i przez ponad sto kilometrów przedzieraliśmy się po górach do Niszu, gdzie mieliśmy zaplanowany pierwszy nocleg.





Drugiego dnia powrotu planowaliśmy dojechać aż pod Budapeszt, dystans nie robił dla nas żadnego problemu, baliśmy się natomiast przejścia granicznego pomiędzy Serbią i Węgrami... 


...na którym w 2011 r stałem ponad 2-3 godziny podczas powrotu z Bułgarii.


Tym razem postanowiliśmy nie popełniać tego samego błędu i podeszliśmy do problemu stania w ogonku...


... w bardziej motocyklowym stylu, objeżdżając wszystkich w jakieś pół godziny staliśmy pierwsi na bramkach.


Dzięki temu zaoszczędzony czas udało nam się spożytkować, zamieniając go na dodatkowe 100 km podróży, ominęliśmy Budapeszt i na noc zajechaliśmy do oddalonego o kilka km węgierskiego Gyor.


Trzeciego dnia powrotu, granicę z Polską w tradycyjny już dla nas sposób przekroczyliśmy w Boboszowie robiąc sobie przy tym kolejną pamiątkową fotkę na tym przejściu.
Podsumowując.
Cała wyprawa trwała 14 dni,
przebyliśmy 5000 km,
odwiedziliśmy 10 krajów (Czechy, Słowacja, Węgry, Chorwacja, Bośnia i Hercegowina, Czarnogóra, Albania, Grecja, Macedonia, Serbia
Przepaliliśmy prawie 300 litrów paliwa
Spalanie 5,5l/100km
Zarejestrowaliśmy prawie 90GB materiałów z wyprawy.
Ale najważniejsze jest to że udało nam się zobaczyć Albanię, ten chyba już ostatni europejski skansen, który w gigantycznym tempie ulega komercjalizacji i goni resztę adriatyckich krajów. Zobaczyliśmy Albanię, której niesamowite walory turystyczne takie jak położenie, kultura, otwartość na ludzi powoduje, iż ta staje się ona co raz bardziej rozpoznawana jako kraj turystyczny i przestaje być kojarzona ze skrajnym ubóstwem, zacofaniem i analfabetyzmem. To jest chyba jeden z ostatnich momentów aby tam zawitać i zobaczyć Albanię naturalną, jeszcze nie zmienioną, bo za kilka lat stanie się drogim, nastawionym tylko na zysk krajem żyjącym z turystyki.

2 komentarze:

  1. Gratulacje wyprawy. Nie ma nic lepszego niż czytanie o tak udanych wycieczkach motocyklowych. I te zachęcające do odwiedzenia zdjęcia:) Można by prosić o jakieś wskazówki odnośnie takiej trasy ? Na kolejny sezon planuję właśnie prawie że identyczną trasę, bardzo podobną kilometrażowo. W zamian mogę wyczerpująco odpowiedzieć na temat moich wojaży po Skandynawii. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Postaram się opisać w odpowiedzi na co należy zwrócić uwagę podróżując w tamte rejony Europy.
      Jest kilka możliwości dojazdu i powrotu z Albanii. Wybraliśmy długą trasę dojazdową za to malowniczą, i szybką nudną autostradowo drogę powrotną z Albanii. W stronę Albanii kierowaliśmy się przez Węgry do Chorwacji, chcieliśmy dotrzeć do wybrzeża koło Rjeki aby Magistralą Adriatycką zjechać na sam dół Chorwacji a potem wybrzeżem dalej na południe przez Czarnogórę i Albanię. Zajęło nam to 6 dni w tym jeden pełny dzień na zwiedzanie Dubrownika. Błędem było niezaplanowanie noclegu nad Balatonem. Okazało się, że wszystkie kwatery, hotele, hostele, pokoje są pozajmowane. Nie było szansy na nocleg. Mimo późnej pory i przejechanych 700 km musieliśmy zrobić dodatkowe 100 km w kierunku granicy z Chorwacją aby znaleźć jakiś nocleg, który nie był tani. W Chorwacji jadąc wzdłuż wybrzeża nie było problemów z tanimi noclegami. Dobrym posunięciem przy zwiedzaniu Dubrownika, było znalezienie noclegu przed Dubrownikiem w Bośniackim Herzeg-Novi. Dużo taniej niż w Chorwacji i stosunkowo nie daleko bo tylko 60km od Dubrownika.
      Warto poświęcić trochę czasu na zobaczenie Czarnogóry, godna uwagi jest Boka Kotorska, oraz Parki Narodowe Durmitor, Lovcen
      Co do samej Albanii. Jedną z najładniejszych dróg Albanii jest droga SH8 prowadząca z Wlory do Sarande, należy uważać na drogi, które na mapach oznaczone są jako drogi drugiej kategorii, gdyż zazwyczaj są to drogi szutrowe, ruch drogowy rządzi się swoimi prawami, na autostradzie są ronda, oraz pojazdy jadące pod prąd, chodzące bydlęta, kozy, psy. Czasami droga nagle się kończyła, zamieniała się w szutr, przez który płynęła rzeczka.
      W Albanii prawie nigdzie nie zapłacimy kartą. Należy wymienić walutę. Walutę wymienia się w Bankach. Należy pamiętać aby dla swojego bezpieczeństwa zostawiać kask na zewnątrz inaczej można zostać potraktowanym jako rabuś robiący napad. Waluty nie wymieniać na ulicy u cinkciarzy. Podobno maja lepszy przelicznik niż banki ale nie wiadomo czy nie znikną z naszą kasą. Noclegi na trasie, w miejscowościach innych niż kurorty, należy planować. W Szkodrze szukaliśmy prawie 2-3 godziny jakiegokolwiek hotelu.
      Albania jest pięknym i jeszcze mało odkrytym krajem, przez to, że była bardzo długo w izolacji nie uległa globalizacji, posiada bardzo spore walory turystyczne, które w mojej opinii sprawią, że za kilka lat nastawiona na turystykę Albania stanie się droga i ciasna jak dzisiejsza Chorwacja. Tak więc jest to chyba ostatnia chwila aby tam pojechać i zobaczyć dziką piękną Albanię.

      Usuń